21.10.2013

mulled beer / grzane piwo


zaskoczyłam ostatnio szerokie grono ludzi zewsząd jak można piwo pić.

grzane!

okazuje się bowiem, że spośród moich wszystkich znajomych, jeżeli ktoś kiedykolwiek pił grzane piwo, to było to w Polsce. jak zbliża się tutaj zimy wieczór, wybieram herbatę. w Krakowie wybrałabym grzańca. ale co robić? kiedy nawet wspaniały sok imbirowy załączony na poniższym obrazku jest towarem deficytowym?


podaję przepis jaki ja użyłam:

grzane piwo
- 0,5 litra piwa
- 12 goździków
- 0,5 łyżeczki cynamonu
- soku imbirowego lub owocowego na tyle na ile Ci się uwidzi (kosztowanie mile widziane)
- pół pomarańczy pokrojonej w plasterki

można też dodać cytryny jak ktoś preferuje kwaśny smak. piwo przelać do garnka, delikatnie, żeby się aż tak nie zapieniło. dodać wszystkie dodatki. podgrzewać na wolnym ogniu pod przykryciem do momentu gdy piwo jest przyjemnie gorące, ale nie wrzące

Mulled Beer
- 0.5 l favourite beer (pils)
- 12 cloves
- 0.5 teaspoon cinammon
- ginger sirup or fruit sirup
- half of an orange cut into slices

Slowly pour the beer into pot. Add all the other ingridients. Cook on low fire under a lid, till the time beer gets really warm but does not boil.

Enjoy!

17.10.2013

military boekelo

studia na uniwersytecie Twente zmieniły całkowicie mój pogląd na studiowanie.
tak na prawdę, teraz dopiero to mi się to podoba. więcej będę jeszcze opisywać. póki co - hippocampus.



w marcu tego roku dołączyłam do organizacji studenckiej hippocampus. jak widać po poście ma ona do czynienia z koniami. tak, rozpoczęłam regularną naukę jazdy konnej. raz w roku pomagamy w imprezie "military boekelo" czyli międzynarodowych zawodach w dresażu, eventingu i skokach. bardziej "zawodach" niż zawodach, gdyż wiele osób mówi, że to impreza czysto biznesowa (i było widać wiele "party tents" gdzie dostęp mieli tylko "bardzo ważni ludzie" ;) ). z resztą, reklamując takie samochody jak tesla motors chyba oczywiste w jaką publikę się mierzy.


całe szczęście jednak zjawili się i pasjonaci jazdy konnej.


nasza organizacja pomagała przy eventingu. razem z koleżanką z chóru, Christel, byłyśmy odpowiedzialne za punkt do zatrzymywania koni numer 2. tak. naszym zadaniem było zatrzymanie jeźdźca jeżeli dostałybyśmy takie polecenie (czyt. jeżeli dalej na trasie pojawiłby się problem - ktoś się przewrócił i go ciężko pozbierać itp).




eventing to dość ciężka konkurencja, gdzie nie tyle trzeba pokonywać 120-150cm przeszkody, ale także biec przez wodę, pod górę, z góry, z góry z przeszkodą itp. ze 100 jeźdźców jedynie ok 60 ukończyło cały konkurs.




w konkursie nie było żadnego zawodnika reprezentującego Polskę. a szkoda! na podium za to dwukrotnie nowa zelandia. szłoby się wybrać.


chociaż podczas całego konkursu pogoda dopisywała, deszcz z dnia poprzedniego spowodował, że publika miała swój własny "eventing" by dostać się z miejsca na miejsce.

tutaj możecie zobaczyć jak taka trasa wygląda z perspektywy jeźdźca. proszę zignorować słyszalne "szajse" i wypatrywać stysi, która pojawia się około 4:40.